wtorek, 5 marca 2013

Zagadka na ścianach św. Jana

Bryła trwa już 640 lat. Przetrwała wojny i przebudowy, dłużej niż wszystkie inne budowle w mieście. W środku znajdują się najstarsze wizerunki mieszkańców Szczecina, rzeźby i malowidła.

W średniowieczu powstawały zakony, które z czasem utworzyły formy będące pierwowzorem dzisiejszych korporacji: benedyktyni, cystersi i franciszkanie. Ich głównymi celami były nauka, gospodarka oraz służba mieszkańcom miast. Franciszkanie powstali jako zakon żebrzący, a ich popularność w miastach Europy sprawiła, że w krótkim czasie stali się potęgą ponadkontynentalną. Św. Franciszek zmarł w 1226 roku, a już w 1240 roku pierwsi franciszkanie dotarli do Szczecina.

W 1289 roku pierwszy franciszkanin zostaje papieżem - Mikołajem IV. Wtedy w Szczecinie zaczyna się budowa nowego kościoła. Drewno na dach zostaje ścięte w 1369 roku. Zamontowana więźba zachowała się do dzisiaj wraz ze znakami cechowymi przy miejscach łączenia belek. Jest to jedyny tak stary zachowany drewniany dach w mieście.

Po reformacji, w 1527 roku, mnisi uciekli ze Szczecina. W 1536 roku w środku kościoła powstał przytułek dla biednych. Natomiast w czasach szwedzkich zaczął pełnić funkcję świątyni garnizonowej (1678 rok). Wtedy też pobielono wszystkie ściany a wnętrze wypełniono trofeami wojskowymi.

W czasie okupacji napoleońskiej kościół stał się magazynem siana. Po spaleniu kościoła św. Mikołaja, mieszczącego się przy Starym Ratuszu, kościół św. Jana przejął parafian i wyposażenie. A w kolejnych latach popadał w ruinę.

Położenie blisko rzeki zmusiło do usadowienia budowli na palach. Murom zawsze dokuczała wilgoć od rzeki, i tak jest do dzisiaj. Na przełomie XIX i XX wieku chciano świątynie zburzyć, gdyż obok powstały luksusowe obiekty: hotel i dom towarowy. W opinii inwestorów świątynia była stara i brzydka. Budowlę tę ratował Hugo Lemcke. Był on konserwatorem oraz członkiem Pomorskiego Towarzystwa Miłośników Historii i Starożytności. Jego starania przyczyniły się do tego, że mimo zamknięcia kościoła na przełomie wieków, w latach 30-tych XX wieku podjęto renowację. Kolumny spięto żelaznymi ścięgnami, wzmocniono także fundamenty żelbetem. Kościół stał się magazynem dekoracji teatralnych.

W 1956 roku kościół został przekazany polskim władzom kościelnym. Zamieszkali w nim pallotyni, którzy w zeszłym roku podczas Nocy Muzeów udostępnili przestrzeń świątyni współczesnym artystom (patrz str. ).

Dziś dzięki renowacji możemy podziwiać następujące zabytki: na zewnątrz fryz z przedstawieniem winnej latorośli, konsolę w łuku tęczowym przedstawiającą uśmiechniętego budowniczego, a w wewnątrz płytę nagrobną (1378 rok) z najstarszym wizerunkiem pary małżonków - Henryka i Gertrudy Rabenstropów, i wreszcie wspaniałe i jedyne w mieście tak stare polichromie (XV-, XVI- i XVII-wieczne). Jest św. Wawrzyniec - pierwszy kawalarz wśród świętych, patron tragarzy z pobliskiego portu, wyobrażony z grillem, na którym był przypiekany (miał wtedy się zwrócić do swoich oprawców z pytaniem czy mogliby go obrócić na drugi bok, bo ten się już dobrze przypiekł). Człowiek wyżej, z herbem, siekierką, w ciżmach i czapie... co jest na tarczy: gryf czy kogut?; strażak czy kolejny budowniczy? - zagadka. Obok wizerunek Madonny. W miejscu twarzy do niedawna znajdował się przewód elektryczny; dzisiejsze oblicze to fantazja konserwatora. Na koniec abstrakcja: szaty, stopy... tylko tyle, do tego data 1506.

Historia opiera się na kruchych zabytkach i pamięci. Opisane zabytki to najstarsze dzieła sztuki pozostałe w pierwotnym miejscu, przedstawiające mieszkańców, którzy budowali Szczecin w średniowieczu.
Co zostaje z naszej grafiki... Niepoznawalne...

 Artykuł po raz pierwszy ukazał się w Magazynie SIC! [#3] 01/2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz