Bryła trwa już 640 lat. Przetrwała wojny i przebudowy, dłużej niż
wszystkie inne budowle w mieście. W środku znajdują się najstarsze
wizerunki mieszkańców Szczecina, rzeźby i malowidła.
W średniowieczu powstawały zakony, które z czasem utworzyły formy będące
pierwowzorem dzisiejszych korporacji: benedyktyni, cystersi
i franciszkanie. Ich głównymi celami były nauka, gospodarka oraz służba
mieszkańcom miast. Franciszkanie powstali jako zakon żebrzący, a ich
popularność w miastach Europy sprawiła, że w krótkim czasie stali się
potęgą ponadkontynentalną. Św. Franciszek zmarł w 1226 roku, a już
w 1240 roku pierwsi franciszkanie dotarli do Szczecina.
W 1289
roku pierwszy franciszkanin zostaje papieżem - Mikołajem IV. Wtedy
w Szczecinie zaczyna się budowa nowego kościoła. Drewno na dach zostaje
ścięte w 1369 roku. Zamontowana więźba zachowała się do dzisiaj wraz ze
znakami cechowymi przy miejscach łączenia belek. Jest to jedyny tak
stary zachowany drewniany dach w mieście.
Po reformacji, w 1527
roku, mnisi uciekli ze Szczecina. W 1536 roku w środku kościoła powstał
przytułek dla biednych. Natomiast w czasach szwedzkich zaczął pełnić
funkcję świątyni garnizonowej (1678 rok). Wtedy też pobielono wszystkie
ściany a wnętrze wypełniono trofeami wojskowymi.
W czasie
okupacji napoleońskiej kościół stał się magazynem siana. Po spaleniu
kościoła św. Mikołaja, mieszczącego się przy Starym Ratuszu, kościół św.
Jana przejął parafian i wyposażenie. A w kolejnych latach popadał
w ruinę.
Położenie blisko rzeki zmusiło do usadowienia budowli na
palach. Murom zawsze dokuczała wilgoć od rzeki, i tak jest do dzisiaj.
Na przełomie XIX i XX wieku chciano świątynie zburzyć, gdyż obok
powstały luksusowe obiekty: hotel i dom towarowy. W opinii inwestorów
świątynia była stara i brzydka. Budowlę tę ratował Hugo Lemcke. Był on
konserwatorem oraz członkiem Pomorskiego Towarzystwa Miłośników Historii
i Starożytności. Jego starania przyczyniły się do tego, że mimo
zamknięcia kościoła na przełomie wieków, w latach 30-tych XX wieku
podjęto renowację. Kolumny spięto żelaznymi ścięgnami, wzmocniono także
fundamenty żelbetem. Kościół stał się magazynem dekoracji teatralnych.
W
1956 roku kościół został przekazany polskim władzom kościelnym.
Zamieszkali w nim pallotyni, którzy w zeszłym roku podczas Nocy Muzeów
udostępnili przestrzeń świątyni współczesnym artystom (patrz str. ).
Dziś
dzięki renowacji możemy podziwiać następujące zabytki: na zewnątrz fryz
z przedstawieniem winnej latorośli, konsolę w łuku tęczowym
przedstawiającą uśmiechniętego budowniczego, a w wewnątrz płytę nagrobną
(1378 rok) z najstarszym wizerunkiem pary małżonków - Henryka
i Gertrudy Rabenstropów, i wreszcie wspaniałe i jedyne w mieście tak
stare polichromie (XV-, XVI- i XVII-wieczne). Jest św. Wawrzyniec -
pierwszy kawalarz wśród świętych, patron tragarzy z pobliskiego portu,
wyobrażony z grillem, na którym był przypiekany (miał wtedy się zwrócić
do swoich oprawców z pytaniem czy mogliby go obrócić na drugi bok, bo
ten się już dobrze przypiekł). Człowiek wyżej, z herbem, siekierką,
w ciżmach i czapie... co jest na tarczy: gryf czy kogut?; strażak czy
kolejny budowniczy? - zagadka. Obok wizerunek Madonny. W miejscu twarzy
do niedawna znajdował się przewód elektryczny; dzisiejsze oblicze to
fantazja konserwatora. Na koniec abstrakcja: szaty, stopy... tylko
tyle, do tego data 1506.
Historia opiera się na kruchych
zabytkach i pamięci. Opisane zabytki to najstarsze dzieła sztuki
pozostałe w pierwotnym miejscu, przedstawiające mieszkańców, którzy
budowali Szczecin w średniowieczu.
Co zostaje z naszej grafiki... Niepoznawalne...
Artykuł po raz pierwszy ukazał się w Magazynie SIC! [#3] 01/2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz