wtorek, 19 marca 2013

Fantastyczna obecność czyli Gryf w Szczecinie

Zoologicznie gryf jest gatunkiem nieistniejącym – takie wrażenie może towarzyszyć przybywającemu do Szczecina. Ale już po pierwszym kwadransie pobytu w mieście podróżny musi zauważyć powszechną obecność tego stworzenia – na ulicach, budynkach, strojach i różnych innych przedmiotach. Jako logo pojawia się na pompach wodnych, zdobił samochody i rowery produkowane przez firmę Stoewer. Towarzyszy miastu od początku jego praworządności, czyli mniej więcej od początku XIII w. Skąd się wziął, skąd przybył? Wiemy, że ta legendarna, tajemnicza kraina nigdy nie została odkryta.

Rzeczywiście – gryf od początku swojego istnienia był wiązany z krainami nierozpoznanymi, których istnienie było wytworem wyobraźni poszukujących początku i końca historii. Najważniejsze księgi i pisma starożytnych wspominają o postaci gryfa, który pojawił się tysiące lat przed Chrystusem. W Biblii, już w Księdze Rodzaju, gryf może być synonimem cherubina, czyli strażnika raju. Być może jest też jednym ze stworzeń wymienionych wśród tych, których zabroniono spożywać narodowi wybranemu, jako że był zwierzęciem nieczystym. W greckich pismach Aristeasa, Ajschylosa i Herodota pojawia się jako istota żyjąca w górach, strzegąca skarbów. Najstarsze wizerunki pochodzą z Persji, dawnej Mezopotamii, i jako żywo przypominają kształtem czaszki protoceratopsów. Być może czaszki tych wymarłych zwierząt służyły do ozdabiania wjazdów bram i w ten sposób rozpowszechniły się jako figury strażników miejsc świętych, grobowców, mauzoleów, kopalń złota.

Gryf od początku łączył niebo z ziemią. Łapy lwa i jego ogon symbolizują ziemię, orli dziób i skrzydła wyobrażają niebo, zaś ośle lub kocie uszy – zawsze postawione – są oznaką czujności. Mieszkały zawsze w niedostępnych miejscach – górach i lasach. Podobno były niezwykle silne. Miały polować na konie, a nawet na woły. Uważano, że ciągnęły rydwany bogów. Przed Chrystusem miejsce ich występowania najczęściej określano mianem Indii. Oczywiście, chodziło o wyobraźnię i ówczesną znajomość geografii, która Indiami określała najdalsze krainy na wschodzie, do których dotarł np. Aleksander Macedoński. Tak opisywał ojczyznę gryfa Herodot, a po nim Pliniusz. Około VII w. przed Chrystusem na Krecie zaczęły być używane kotły – naczynia zwieńczone głowami gryfa, które były tak powszechne, że archeologia nadała im miano
Greifenkessel.

W XIII w. Marco Polo w Opisaniu świata potwierdził, że w Azji słyszał opowieści o wielkich ptakach zamieszkujących odległe krainy: Madagaskar, Afrykę, z których podróżnicy arabscy przywozili członki niezwykłych zwierząt – pazury ptaków o ogromnych rozmiarach. Należy pamiętać, że w tamtych czasach na Antypodach i niektórych wyspach, takich jak Madagaskar, żyły wielkie nieloty – zamieszkujące Nową Zelandię ptaki moa, mające kilka metrów wysokości, wymarły prawdopodobnie dopiero w XIV w. Ludzie w Europie nie znali jeszcze wówczas strusi, które też były ogromne. Wielki orłosęp, żyjący w wysokich górach, był kojarzony z ptakiem Ruchem, który pojawia się w IX w. na kartach Baśni z tysiąca i jednej nocy w Przygodach Sindbada Żeglarza, i jest traktowany jako gryf. Podróżnicy, tacy jak Marco Polo, stawali przed nie lada wyzwaniem przetłumaczenia obcych nazw. Słowo „gryf” pochodzi z języka greckiego i oznacza coś haczykowatego. W języku perskim podobne słowo oznacza szarpanie. Również język hebrajski pokrewnego wyrazu używa do określenia cherubina.

Trzeba powiedzieć, że wszystkie te opisy były powtarzane aż do epoki oświecenia przez bestiariusze, czyli średniowieczne opisy zwierząt, pierwsze atlasy zoologiczne, i tak też trafiły do polskiego pisarstwa, m.in. w XVII-wiecznym tekście Jakuba Kazimierza Haura Skład albo skarbiec znakomity sekretów oekonomiej ziemiańskiej, w rozdziale O zwierzu cudzoziemskim, o srogich i dzikich bestyjach i o ich naturze dziwnej opisanie, gdzie autor pisze o strusiach śmiałych, że „Gryfowie z nimi niemal jednej są natury i taka jest dyspozycyja ichże”. To jeden z najstarszych tekstów o gryfie w języku polskim. Podobieństwo do strusia zauważyła już w średniowieczu znana mistyczka Hildegarda z Bingen, porównując jaja gryfie do
strusich.

W czasie, kiedy Marco Polo dyktował swoje Opisanie świata, gryf zadomowił się już na dobre na Pomorzu. Chrystianizacja w XII w. zaktywizowała książąt pomorskich na arenie międzynarodowej – jako neofici wykazywali niezwykłą gorliwość i zaangażowanie w sprawy nowej wiary. Tym samym poczuwali się – zwłaszcza na przełomie XII i XIII w. – do uczestnictwa w krucjatach. Kazimierz II po powrocie z Jerozolimy poniósł śmierć, prawdopodobnie wskutek odniesionych tam ran. Jego brat, Bogusław II, jako pierwszy użył gryfa na swojej pieczęci, przedstawiającej go na koniu z tarczą, na której widnieje mityczny stwór. Gryf na tarczach rycerzy miał być stosowany m.in. do wywoływania przerażenia u rumaków przeciwników – długo wierzono, że gryf potrafi pożreć konia (czy wierzyły w to konie, tego nie wiemy). Jednak właśnie wizerunek z tarczy przeszedł do herbów rodów rycerskich i książęcych.

Inny książę pomorski z rodu nazwanego później Gryfitami, Barnim I zwany Dobrym, używał herbu gryfa, nadał prawo miejskie Szczecinowi w 1237 r. (potwierdzone w 1243 r.) i wkrótce gryf, a dokładnie jego głowa, pojawiła się na pieczęci miejskiej Szczecina. Wspomnieć tu należy, że wyprawy krzyżowe wyruszały do Ziemi Świętej z portów włoskich, za porty tranzytowe służyły te na Krecie, Cyprze i Rodos, na których to wyspach pielgrzymi mogli zetknąć się z wizerunkami gryfa i z legendami o nim.

Wkrótce powstał jeden z piękniejszych opisów gryfa, zawarty w XIV-wiecznej Boskiej komedii Dantego Alighieri: złotogłowy gryf ciągnie dwukołowy wóz, oznaczający Kościół. Lecz gryf już wcześniej znany był jako zwierzę zaprzęgowe boskich rydwanów Apollina, Dionizosa i Nemezis. W 1410 r. chorągiew z gryfem pojawiła się na polach Grunwaldu. Należała do Kazimierza V Szczecińskiego, a ponieważ w bitwie stanął po stronie Krzyżaków, chorągiew już wkrótce ozdobiła katedrę na Wawelu, przywieziona tam przez  zwycięskiego Władysława Jagiełłę. To ją opisał w swym dziele Banderia Prutenorum Jan Długosz, ona też stała się w XX w. pierwowzorem współczesnej flagi województwa zachodniopomorskiego. Niedługo
potem nastąpiły kolejne literackie mutacje zwierzęcia – tak powstał hipogryf. W XV w. Martin Schongauer wyobraził gryfa z orlim przodem i wolim tyłem. W stolicy Pomorza najpiękniejszego gryfa z tego okresu można oglądać w Muzeum Historii Szczecina w Ratuszu Staromiejskim. Polecam obejrzenie późnośredniowiecznego gryfa-kołatki z kościoła zamkowego św. Ottona (obecnie sala Bogusława). Brązowa kołatka z głową gryfa trzymającą w dziobie obręcz znajduje się także w Muzeum Narodowym przy ul. Staromłyńskiej.

Na murach szczecińskiego Zamku Książąt Pomorskich gryfy znajdują się na tablicy fundacyjnej skrzydła muzealnego pod wizerunkami Filipa II i Franciszka I, na herbie na płycie nagrobnej Barnima III Wielkiego i na XVI-wiecznym herbie Księstwa Pomorskiego na skrzydle zachodnim. Herb książęcy z gryfami zdobi też kaplicę książęcą w archikatedrze pw. św. Jakuba Apostoła. W XVI w., po reformacji, nastąpiła sekularyzacja – książęta przejęli majątki zakonów, i tak Barnim IX Stary wszedł w posiadanie klasztoru kartuzów, tworząc w nim nową rezydencję książęcą, zwaną Oderburgiem (obecnie teren w sąsiedztwie Stoczni Szczecińskiej na Grabowie). To on ufundował tablicę nagrobną Barnima III Wielkiego. Można
powiedzieć, że w epoce renesansu powstało najwięcej rzeźbionych gryfów, bito także monety książęce ze znakiem dynastii.

Kres Gryfitów nadszedł w XVII w. Stolica Pomorza przeszła wówczas pod panowanie szwedzkie. To czasy wojen religijnych – Szczecin wielokrotnie oblegany był przez wojska brandenburskie, cesarskie. W dowód wierności koronie szwedzkiej, po jednym z oblężeń król szwedzki Karol XI nobilitował herb miasta, dodając w 1660 r. do gryfa w koronie dodatkową koronę, trzymaną przez dwa ukoronowane lwy (podobne wizerunki możemy oglądać w muzeum przy ul.Staromłyńskiej).

Na Zamku znajduje się zegar z 1687 r., a więc z czasów szwedzkich – oprócz gryfów, widnieją na nim także „królowie zwierząt”. Gryfa adorowanego przez dwa lwy widać też na budynkach z czasów bardziej współczesnych – na gmachu Wydziału Elektrycznego Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego przy ul. Sikorskiego i na gmachu Muzeum Narodowego przy Wałach Chrobrego (budynki te zaprojektował Wilhelm Meyer-Schwartau). Nad wejściem do budynku obecnego Wydziału Elektrycznego znajdują się dwa realistyczne gryfy, które przypominają stwory strzegące skarbów
i stylizowane są na dawne wyobrażenia naszego bohatera.

Warto wspomnieć jeszcze o dwóch gryfach, które powstały w kulturze anglosaskiej – jeden to stworzenie pojawiające się na łamach Raju utraconego Johna Miltona z 1667 r., gdzie gryf pojawia się w opisie Szatana. Musimy pamiętać, że jako stworzenie łączące cechy poruszającego się po ziemi lwa i latającego orła, łączył świat ziemski z niebiańskim. Ale też jako strażnik skarbów i tajemnic stawał na drodze między dobrem i złem. Stąd też często towarzyszył wizerunkom Chrystusa, ale i Antychrysta. Kolejnym gryfem stworzonym na Wyspach Brytyjskich był ten namalowany w XIX w. przez Williama Blake’a, jako ilustracja z wspominanej już Boskiej komedii Dantego. Tych dwóch mistyków wykreowało postać nowej chrześcijańskiej mitologii gryfa – dziś to właśnie z Anglii pochodzą jego najnowocześniejsze wizerunki, wygenerowanego na komputerach bohatera bajek, takich jak Harry Potter czy Opowieści z Narnii.

Pruskie panowanie w Szczecinie to czasy rozbudowy nowożytnego miasta i rozmnożenia postaci gryfa w nowożytnych logotypach. Taki gryf widnieje m.in. przy ul. Kolumba (budynek dawnej fabryki Rückforth) czy w dawnej fabryce pieców do wypieków cukierniczych przy ul. 5 Lipca, gdzie miedziany modernistyczny gryf wieńczy bramę. Na przełomie XIX i XX w. swój własny herb z gryfem miały Grabowo i Dąbie, wówczas samodzielne miasta.

Do 1945 r. dzisiejszą ul. Bogurodzicy nazywano Greifenstraße. Po II wojnie światowej Polacy przyjęli znak
gryfa, odtworzyli stare (jak ten na topie masztu wieży zamkowej), ale też utworzyli nowe (jak herb Morskiego Klubu Sportowego „Pogoń” czy logo Stoczni Szczecińskiej, w którym niebieskiemu gryfowi towarzyszy śruba okrętowa).

Gryf jest wciąż żywym symbolem, wystarczy spojrzeć na logo „Szczecinera”...

Za pomoc przy pisaniu tekstu dziękuję Joannie Daniek, a Danieli Swobodzie za wsparcie fotograficzne.

Artykuł po raz pierwszy ukazał się w Magazynie Miłośników Szczecina - Szczeciner 2012, nr 2

1 komentarz:

  1. Nie wiedziałem, że pompy głębinowe można wykonać tak precyzyjnie. Polecam www.pompy-pomorze.pl- znacie? Podobno mają doskonałem pompy głębinowe.

    OdpowiedzUsuń